Mariasz Mariasz
155
BLOG

Anarchiści

Mariasz Mariasz Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

 

Dzikie bestie”, „kryptoszaleńcy”, „degeneraci”, „wstrętni fanatycy inspirowani przez wypaczony intelekt i chorobliwe szaleństwo”. Anarchiści.
Jednym z lekarzy pracujących w Wiedeńskiej Klinice Psychiatrycznej był pochodzący z Triestu baron Constantin von Economo. Austriaccy dżentelmeni uchodzili w Europie za osoby o najdoskonalszej ogładzie towarzyskiej, najsympatyczniejszych w obejściu, von Economo niewątpliwie był takiego dżentelmena wzorem. W roku 1918 miał czterdzieści dwa lata. Wzrostu więcej niż średniego, szczupły, wytrwały sportsmen, przystojny dystyngowaną męską urodą. Nosił uwodzicielskie wąsiki, jakie wtedy były w modzie wśród oficerów, do świetnie skrojonych garniturów i szytych na miarę koszul z egipskiej bawełny zakładał dyskretne angielskie krawaty w skośne paski.
Na ścianie wisi renesansowy miedzioryt Heinricha Aldergrevera„Acedia”.
Von Economo siedzi w swoim gabinecie w wiedeńskiej klinice, otwiera kolejne tomy encyklopedii i sprawdza daty. Prezydent Francji Carnot w roku 1894, cztery lata później hiszpański premier Canovas, w tym samym roku cesarzowa Elżbieta, król Włoch Umberto w roku 1900, zaś w roku 1901 amerykański prezydent McKinley.
Era dynamitu, browningów i sztyletów. Sygnał w roku 1892 dał w Paryżu Ravachol. To przezwisko budziło grozę. Naprawdę nazywał się Franz Augustin Königstein. Mordercami głów państwa byli jednak ludzie mali, przypadkowi, i tylko raz pojawiły się poszlaki świadczące o zawiązanym wcześniej spisku.
W starym numerze "Wiener Klinische Wochenschrift" Constantin von Economo znajduje raport wojskowego lekarza, zaniepokojonego stanem cesarsko-królewskiej armii: "Auf Kommando geht Patient in flottem Marschschritt, es fehlt jedoch das entsprechende Mitschlenkern der Arme.Auf seinem Gesicht ein ausdrucksloses, gefrorenes Lächeln. Plötzlich bleibt er wieder stehen, nimmt eine starre Körperhaltung ein und droht bald nach vorn, bald nach rückwärts zu fallen. Simulation ist ausgeschlossen."
Raport pochodzi z roku 1890, kiedy to po Europie przeszła epidemia grypy, a wraz z nią choroba, która jak się zdawało, teraz znowu się pojawiła. O tej chorobie opowiadał mu matka. W Trieście pojawiła się w maju, czyż nie tak ? Wśród ludu przybrała nazwęnonna, babka, budziła paniczny lęk.
Co do mordercy prezydenta McKinleya, to wykonane poza oficjalnym raportem badania doktora Waltera Channinga, profesora chorób umysłowych w Tufts, przynosiły kilka istotnych faktów. Leon Czołgosz przeszedł w 1898 roku nieokreśloną chorobę, po której stał się otępiały i ponury. Popadał stopniowo wdementia praecox. Pozostali złoczyńcy również prędzej czy później pogrążali się w głębokiej depresji, liczne próby samobójcze.
Matka opowiadała mu, że prości ludzie bronili się przed skutkaminonny jedząc w dużych ilościach jakiś specjalny gatunek fasoli. Pokazywała ziarna, ale teraz nie mógł sobie przypomnieć, jak wyglądały. Czuł, że jeśli by je zobaczył, mógłby je poznać. Wiedeńskie targowiska od dawna stały puste, pewnie dobrze byłoby zajrzeć do jakiegoś rolniczego instytutu, albo poprosić o katalog fimę nasienniczą. Nie, nie powinien jednak zobaczyć ziarna.
W podręcznej biblioteczce trzyma parę książek, w których znalazł ślady poprzednich epidemii: pracę J. C. Heckera  „Die großen Volkskrankheiten des Mittelalters”, Isidora Scheftelowitza„Das stellvertretende Huhnopfer. Mit besonderer Berücksichtigung des jüdischen Volksglaubens”, Giessen 1914, bezcenne opracowanie Gariopontiego ,„Medici vetustissimi, de morborum causis, accidentibus et curationibus Libri VIII” wydane w Bazylei w roku 1536, „Pamiętniki Malte” Rilkego, biografie Hölderlina i Nietzschego, opowiadania fantastyczne Herberta George’a Wellsa. Otwiera jedno z nich, „Cudowny wzrok pana Davidsona”. Pan Sidney Davidson przeżywa przejściowe stany zaburzenia umysłowego. Popada w somnambuliczny trans. Stojąc w laboratorium utrzymuje, że grunt pod nim zapada się jak masło. Widzi jakiś inną rzeczywistość, podobno statek na nieznanym wybrzeżu. W realnym świecie jest ślepcem. Kiedy dają mu fajkę, o mało co nie wybija sobie oka. To niezwyczajne, myśli von Economo, żaden ślepiec nie ma kłopotów z fajką. Ocho, przecież widok mężczyźny, który nie może fajką albo łyżeczką trafić do ust, jest czymś powszechnym w wiedeńskich kawiarniach !  Nawet teatrzyki to przed wojną wyśmiewały !
Von Economo pisze, bez poprawek: "Zur Zeit der Jahreswende 1916/17 lagen an der Wiener Psychiatrischen Klinik eine ganze Anzahl von Fällen, welche unter den verschiedensten Diagnosen, als Meningitis, akute multiple Sklerose, Amentia, Delirien u. a. m., eingeliefert wurden. Sie zeigten alle ein leicht grippöses Prodromalstadium mit leichten pharyngealen Erscheinungen und geringer Fiebersteigerung, worauf bald nervöse Symptome, zwar sehr verschiedener Art, einsetzten... Einige dieser Patienten waren mir besonders durch ihre eigentümliche, häufig mit Augenmuskelstörungen gepaarte Schlafsucht auffällig, und ich erinnerte mich gleich der sagenhaften Schlafkrankheit ,Nona', die in den neunziger Jah  ren des vorigen Jahrhunderts in Norditalien grassierte und von der ich in meiner im damals noch österreichischen Küstenland verbrachten Jugend reden gehört hatte. Obschon keine eingehenderen wissenschaftlichen Berichte über diese im Volksgedächtnis verewigte Krankheit vorlagen, so lag der Zusammenhang für mich doch nahe."
In den neunziger Jahren”. Tak musi być. Żadna cenzura nie przepuści mu nawet wzmianki, iż epidemia zaczęła się już w roku 1889, szła w ślad za pandemią rosyjskiej grypy, w tej erze rozkwitu bakteriologii znakomicie znanej z badań klinicznych i epidemiologicznych. Bo w roku 1889 był Mayerling.
Von Economo jednocześnie pracuje nad drugim, tajnym raportem, który osobiście ma otrzymać profesor von Wagner. Rekapituluje w nim wnioski z badań i klinicznych obserwacji przypadków zachorowań na śpiączkę, które w jakiś sposób mogą się odnosić do członków cesarskiej rodziny: „Według licznych świadectw, w styczniu 1889 arcyksiążę Rudolf mógł uchodzić za kandydata na samobójcę. Wyniszczały go depresje. W wieku 31 lat gwałtownie postarzał się. Wyraz twarzy apatyczny, wzrok ospały, chorobliwa bladość twarzy. Zapewne pierwszym publicznym świadectwem jego niedyspozycji, choć wcześniej bardzo poważnie traktował swoje wszystkie obowiązki, była nieobecność na polskim balu, który wtedy inaugurował karnawał.”
Z ryzy bierze nową kartkę i stawia tytuł: „JCiKW arcyksiążę Franciszek Ferdynand d’Este”:
Jak powszechnie wiadomo, z początkiem lat dziewięćdziesiątych arcyksiążę zapadł na tuberkulozy. Początki choroby, której nawrotów Jego Cesarska i Królewska Wysokość później doznawał, wiązały się z uporczywą bezsennością, zaburzeniami apetytu, depresjami, nadzwyczajnym podnieceniem i innymi znanymi nam objawami. Wtedy też arcyksiążę nabrał zamiłowania do swoich ekscentrycznych polowań. Jednego dnia zastrzelił pięćdziesiąt trzy kozice, a w rewirze barona Ringhoffera od rana do wieczora śmierć znalazło ponad dwa tysiące kuropatw i bażantów. W końcu arcyksiążę polował z karabinem maszynowym.”
Po chwili bierze filiżankę z jakimś ersatzem wojennej kawy, dopija ostatnie łyki i po łacinie na marginesie dopisuje: „Te zachowania uznałbym za objaw niekontrolowanych, silnych przymusów, lecz z drugiej strony wielu poszkodowanychcomą twierdzi, że przy prostych pracach czują się najlepiej. Do ulubionych czynności naszych pacjentów należy rąbanie drewna, ciesielka, stolarstwo i ogrodnictwo”.
Von Economo wstaje i zakłada biały kitel. Wychodzi z gabinetu i starannie zamyka drzwi na klucz. Na korytarzu spotyka szefa kliniki profesora von Wagnera. Obaj panowie wymieniają kilka uprzejmych słów. Von Economo udaje się piętro niżej, w pęku kluczy przez chwilę szuka tego oznaczonego numerem 41 i wchodzi do pomieszczenia, w którym trzymane są szympansy. Zwierzęta zakażono tkankami chorych na śpiączkę. Von Economo wie że teraz, w stanie zapalnym, wirus niszczy istotę czarną w ich mózgach. Przechodzi wolno od klatki do klatki. Patrzy na siedzącą małpę, której oczy popadły w pląsawicę, latają jak oszalałe. Długo wpatruje się w jej twarz. Idzie dalej. Druga szarpie pręt, ale tak to wygląda, jakby jej dłoń nie mogła odkleić się od żelaza. Jest przerażona, pysk zalany śliną. Inna zastygła z ręką wyciągniętą do góry, po coś sięga, i całe wieki mogłyby minąć, zanim szympans wreszcie dotknie sosnowej deski. Wtedy Constantin von Economo uświadamia sobie, że jego przełożony, szef Wiedeńskiej Kliniki Psychiatrycznej, profesor Julius von Wagner-Jauregg, już ćwierć wieku temu wiedział, czym jest  encephalitis lethargica. Von Wagner-Jauregg wiedział też, że epidemia znowu przyjdzie.
Mariasz
O mnie Mariasz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura